Z okazji pierwszego startu w sezonie przypomniałem sobie o czymś takim, jak stres przed zawodami. Jak to przeważnie bywa, takie uczucie może pomóc, lub przeszkodzić w jak najszybszym dotarciu do mety. Skupię się na problemach, jakie generuje stres, bo to znam z autopsji ;) . Nie obędzie się też bez kilku rad odnośnie tego, jak radzić sobie z tą wątpliwą przyjemnością.
Skutki stresu
Wszystko, co się wyprawia w organizmie ma jakąś przyczynę. Stres ma działać mobilizująco. I to jest super! Wydzielają się hormony: adrenalina, noradrenalina, kortyzol, w wyniku czego więcej krwi jest pompowanej przez serce, a ciało zaczyna w większym stopniu spalać glikogen, żeby być w stanie w krótkim czasie wygenerować mnóstwo energii. Jest to mechanizm obronny, który powstał pewnie w czasach, kiedy ludzie musieli uciekać przed tygrysami szablozębnymi (a to pewnie dlatego, że nie było laserów, ani pudełek, które bardziej zwracałyby uwagę tych kociaków). I z takich efektów pewnie każdy z nas byłby zadowolony.
Niestety stres potrafi też paraliżować. I wtedy może się okazać, że nici z kilku miesięcy ciężkich treningów, bo może to skutkować tym, że np. zbyt asekuracyjnie przebiegniemy dystans, lub w wyniku braku koncentracji przelecimy przez kierownicę na łatwym zjeździe.
Jest jeszcze jeden negatywny skutek, który jest bardzo ważny dla nas, wytrzymałościowców. Tak jak napisałem wyżej, w wyniku działania hormonów organizm w większym stopniu pozyskuje energię z glikogenu. A przecież mamy zmagazynowaną ograniczoną ilość tego związku. Dlatego w efekcie stresu, nawet przy normalnym tempie biegu, czy jeździe bez wywrotki, wcześniej odczujemy zdecydowany spadek energii.
I co tu poradzić – sports hacki
Sam zaczynam od prewencji. Pomijam tutaj banał, choć jak najbardziej prawdziwy i skuteczny, czyli regularne treningi.
Żeby nie stresować się tym, czy w dzień startu zdążę wszystko przygotować mam spisany plan dnia, który za każdym razem wygląda praktycznie tak samo. Jedyne, co się zmienia, to czas potrzebny na dotarcie na miejsce startu. Plan znajduje się w arkuszu kalkulacyjnym, który sam mi oblicza o której godzinie powinienem wstać. Uwielbiam swoje inteligentne lenistwo :)
Następną rzeczą jest “niezapominajka rowerowa”, czyli lista rzeczy, które powinienem zabrać ze sobą. Dzięki temu nie stresuję się tym, czy aby na pewno spakowałem buty (oj, zdarzyło się zapomnieć, na szczęście nie na zawody).
Kolejne hacki stosuję wtedy, kiedy przychodzą mi do głowy negatywne myśli (“nie przygotowałem się dobrze na te zawody”, czy szukanie wymówek: “przerzutki mi dobrze nie działają”, “nie wyspałem się”). Ten wewnętrzny dialog prowadzi do skupienia się na wadach i w efekcie do stresu.
Gdy przyłapię się na tego typu myślach, to pierwsze co robię, to uświadomienie sobie, że teraz już nic nie zmienię i trzeba po prostu wykorzystać to, co mam do dyspozycji. Po tym zaczynam wizualizować sobie różne sytuacje w czasie wyścigu: start, początkowe kilometry, trudne zjazdy, męczące podjazdy itd. Oczywiście w myślach wszystko robię znakomicie :). Są to pewnego rodzaju ćwiczenia, które uczą mój mózg, jak mam się zachować, żeby w czasie jazdy działo się to na zasadzie automatyzmu.
W wizualizacji bardzo pomagają mi: ustalenie celu na dane zawody i stworzenie taktyki. Wiem wtedy dokładniej na czym się skupić, co sobie wyobrażać. Później pozostaje tylko wykonanie tego, a w trudniejszych chwilach przypomnienie sobie, skoncentrowanie się i dalsza walka.
Przytoczę jeszcze bardzo ciekawą wg mnie metodę, na którą natknąłem się w jednym z numerów “Psychologii sportu”.
Kotwica – jest to znana metoda NLP (Neuro-Lingwistyczne Programowanie), bardzo często stosowana w czasie prezentacji, czy przez sprzedawców. Polega ona na powiązaniu prostej czynności z konkretną myślą, lub uczuciem. Np. w momentach, kiedy myślimy “nie dam rady, jestem kiepski”, złapanie za rękawek koszulki może przywołać uczucie pewności siebie. Aby korzystać z dobrodziejstw tej techniki potrzebne jest wyćwiczenie takiego rytuału. Nie jestem w tej kwestii ekspertem, dlatego polecam wyszukanie “nlp kotwiczenie” w Waszej ulubionej wyszukiwarce. A może jesteście w stanie polecić sprawdzony sposób na założenie takiej kotwicy?
To na tyle, jeżeli chodzi o radzenie sobie ze zbyt dużym stresem. Potrafi on zdekoncentrować, albo nawet doprowadzić do szybszego zmęczenia się. Ale jak widać są na to sposoby, jak np. plan dnia, niezapominajka, wizualizacja, kotwica i inne.
Jak to się mówi w środowisku programistów: “u mnie działa” :). A jakie Wy macie sposoby na zbyt dużą dawkę stresu? Zachęcam do pisania komentarzy i zadawania pytań.
Na pewno istnieją różne rodzaje stresu ten zewnętrzny jaki można regulować po przez aktywność fizyczną i też wewnętrzny jaki powstaje przez sam sport i rywalizację. Na przykład ten od rywalizacji będzie zupełnie inny niż taki codzienny https://infomiasto.eu/stres-w-tenisie-stolowym-jak-go-pokonac/ aby go pokonać trzeba by się do wszystkiego chyba zdystansować.