W ten weekend wystartowałem w zawodach Kopa Nowoleska w indywidualnej jeździe na czas. Poniżej krótki wpis, a właściwie notatka z tych zawodów.
Jak rozgrywane są tego typu zawody? O określonej godzinie startuje jedna osoba. Proste :) Podczas Kopy Nowoleskiej odstęp między zawodnikami wynosił 30 s.
Zarówno miejsce, jak i formuła zawodów były dla mnie czymś nowym, więc nie miałem szczególnych oczekiwań. Zwłaszcza, że wyścig wypadł na koniec ostatniego, najcięższego cyklu treningów.
Trasa okazała się bardzo miłym zaskoczeniem. Organizatorzy na dystansie 30 km i niecałych 900 m przewyższeń (ślad GPS) zmieścili wszystko, co lubią maratończycy. 90% trasy to single i prawie-singlowe, leśne, nierówne, w dużej części porośnięte korzeniami ścieżki. No miodzio! Szerokie szutry służyły tylko do odpoczęcia od technicznych podjazdów i zjazdów, a nie były jak zwykle tylko pretekstem do przeklinania na nudną trasę.
Już po rozpoczęciu jazdy zdałem sobie sprawę z pewnej trudności, jaką sprawia formuła indywidualnej jazdy na czas. Ponieważ o kolejności startu decydowała kolejność zgłoszeń, to nie ma punktu odniesienia w postaci innych zawodników. Na Bike Maratonie wiesz, że wyprzedzasz zawodników teoretycznie równych Tobie, bo startujących z tego samego sektora startowego. A tutaj – całkowita losowość. Możesz wyprzedzić połowę osób startujących przed Tobą, ale i tak zaliczyć start poniżej oczekiwań. To jest coś ciekawego.
Do złamania bariery przejazdu poniżej 2 godzin zabrakło mi 40 sekund. Zwycięzca, Piotr Iciaszek, trasę pokonał w 1:31:01. Tutaj znajdziecie pełne wyniki.
Kilku zawodników zgłaszało kilkuminutowe rozbieżności czasu wskazanego przez ich liczniki względem oficjalnego wyniku. Niestety żaden oficjalny protest nie wpłynął, więc organizatorzy nie zamierzają tej kwestii wyjaśniać (tekst poprawiony po komentarzu, który możecie przeczytać poniżej).
Ponieważ te zawody traktowałem treningowo, to nie wiem do końca czy taka formuła wyścigu podoba mi się czy nie. Może w następnym roku podejdę do niech priorytetowo. Bo wystartuję tam na pewno! Dla arcyciekawej trasy i by w ten sposób podziękować za zorganizowanie tych wspaniałych zawodów. Do czego i Was zachęcam :)
Witam, organizatorzy zdecydowanie nie tłumacza niczego rangą zawodów :) Organizatorzy wskazują, jedynie na fakt, że w zawodach obowiązuje regulamin. W regulaminie opisana jest procedura składania protestów , choćby ze względu na wątpliwości co do uzyskanego czasu. Rozstrzyganiem protestów zajmuje się zespół wyznaczony przez organizatora, na czele którego stoi sędzia delegowany przez DZKol. No i najważniejsze, nie wpłynął ani jeden, powtarzam, ani jeden protest podczas tych zawodów. Trudno więc rozpatrywać coś czego nie było. Aby dać nam szanse wyjaśnienia czegoś ( a przecież komu jak komu , ale nam zależy najbardziej , aby wszystko odbyło się w zgodzie na zasadami fair play ) trzeba zastosować się do procedury obecnej na większosci zawodów i opisanej w regulaminie ( konkretnie jego 16 punkcie) . Ważne jest też to, że termin składania protestów upływa wraz z ogłoszeniem oficjalnych wyników i przeprowadzeniem dekoracji w oprotestowanej kategorii. Potem, wyniki stają się dla nas święte, choćby przez szacunek dla tych, którzy na listach się znajdują. Jak widać, nie jest to zbyt skomplikowane. Na koniec, serdecznie dziękuję za udział w zawodach i pozdrawiam. Tomasz Jakubiec
poprawiłem odpowiedni kawałek we wpisie. Przepraszam, jest to mój błąd. Bardzo dziękuję za skomentowanie tutaj tej sprawy.
Poniżej wklejam to, jak w oryginale wyglądał tekst przeze mnie zamieszczony:
Kilku zawodników zgłaszało kilkuminutowe rozbieżności czasu wskazanego przez ich liczniki względem oficjalnego wyniku. Niestety żaden oficjalny protest nie wpłynął, więc organizatorzy nie zamierzają tej kwestii wyjaśniać. Tłumaczą to rangą zawodów DZKol i obecnością sędziów z tego związku, którzy to czuwają nad poprawnym przeprowadzeniem zawodów. Według mnie właśnie z powodu rangi zawodów takie nieścisłości powinny zostać wyjaśnione.