Na początku lipca brałem udział w MTB Trilogy – etapówce słynącej z wymagających technicznie zjazdów. Miałem 2 cele na te zawody:
- Mieć mega frajdę na zjazdach i pozostałych odcinkach tras;
- W klasyfikacji generalnej wylądować w pierwszej połowie stawki.
Oba cele osiągnąłem, więc stwierdziłem, że warto podzielić się swoim doświadczeniem. Zwłaszcza jeżeli chodzi o dobrą zabawę ;)
Zjazdy
Na początek o tym, co przede wszystkim przyciąga maratończyków, endurowców i… monocyklistów na te zawody.

Maksym Siegieńczuk przeważnie wjeżdżał na metę jakieś 5 min. po mnie :) Wygtał w kategorii Unicycle Fot. http://twentysix.ru/blog/world_events/127272.html
Na zjazdach na MTB Trilogy znajdziecie wszystko: korzenie, kamienie luźne i trzymające się podłoża, duże głazy, grząski piach, stromości, łagodne zakręty i ciasne “agrafki”. Dodatkowo na tych ciekawszych odcinkach ustawia się grupka dopingująca rowerzystów. Co zrobić, żeby po zjechaniu poczuć dumę z pokonanego odcinka, a po brawach publiki żebby pojawiła się gęsia skórka?
Technika!! Kto nie był, ten zapisuje się na szkolenia z techniki jazdy MTB/enduro (np. do POMBY). Za dowód, że warto, niech świadczy fakt, że pierwszego dnia na zjazdach zdecydowanie mi nie szło. Podczas kolejnych etapów zwracałem uwagę na odpowiednią, obniżoną pozycję, czego to uczą właśnie na szkoleniu. Różnica była kolosalna, oczywiście na plus.
Poza tym, warto wybrać się na ćwiczenia do Srebrnej Góry na trasy enduro, które są podobne do tych najtrudniejszych odcinków MTB Trilogy.
Co do sprzętu, to najlepszy wg mnie jest hardtail z regulowaną sztycą. No, albo ultra lekki full. Trzeba przecież codziennie przejechać te 70, lub 50 kilometrów, a na zjazdach manewrować dwukołowcem. Niska waga jest więc kluczowa. Sam, pierwszy raz w mojej skromnej karierze, przed jednym z odcinków technicznych stwierdziłem, że nie mam siły go zjechać…
Regeneracja
Podczas 4 dni zawodów było w sumie do pokonania 37 odcinków specjalnych (zjazdów liczonych do klasyfikacji enduro). Trochę mniej, kiedy ktoś, tak jak ja, startował na krótszym dystansie. Tak, czy inaczej, codziennie chciałoby się mieć maksimum mocy, żeby przejechać te 50, czy 70 km i pokonać wszystkie zjazdy. Może taki idealny stan nie jest możliwy, bo jednak z dnia na dzień coraz bardziej odczuwa się zmęczenie, to jednak można się postarać o to, żeby było ono jak najmniejsze i jak najmniej przeszkadzało w jeździe.
Osobiście zwracałem bardzo dużą uwagę na rozciąganie, rolowanie i jedzenie. Pierwsze dwie czynności zapobiegają przykurczom, które ograniczają ruchy. Gdyby nie to, trudniej by mi było np. manewrować rowerem na zjazdach, a efektywność pedałowania byłaby niższa.
Zaraz po rozciąganiu pochłaniałem dużą ilość węglowodanów. Oczywiście też przed i w trakcie wyścigu jadłem to, co z doświadczenia wiem, że dodaje mi energii. Jadłospis miałem ułożony wcześniej dzięki temu, że przez miesiące poprzedzające start w MTB Trilogy testowałem, co w moim przypadku się sprawdza. I tak też każdy powinien zrobić, bo to, co jednej osobie daje kopa, u drugiej może powodować nawet wymioty.

Niektórzy przyjechali camperami, inni spali pod namiotami. Ja wybrałem budynek po prawej. Polecam! :) fot. http://twentysix.ru/blog/world_events/127272.html
Organizatorzy MTB Trilogy oferują uczestnikom noclegi w zaprzyjaźnionych ośrodkach. Ja zdecydowałem się na łóżko w czymś, co chyba robi za internat w roku szkolnym. I uważam, że był to strzał w dziesiątkę. Dzięki temu miałem dostęp do kuchni i mogłem przygotować to, co chciałem. Organizatorzy oferują też do wykupienia posiłki w szkolnej stołówce, ale nie jest to dobra opcja, jeżeli chodzi o dostarczenie odpowiednich wartości odżywczych na etapówkę.
MTB Trilogy 2017
Już się nie mogę doczekać :) Plan mam taki, żeby niezależnie od formy w jakiej będę ,przejechać pełny dystans, zaliczając wszystkie zjazdy i mieć z tego mega frajdę, czego i Wam życzę ;)