• Blog
  • Szkolenia MTB
    • Zapisz się
    • Co i dla kogo
    • Terminy
    • Miejsce
    • Płatności
    • Szczegóły
  • O mnie
  • Kontakt

Die Kurven

13 września, 2016 by R2R in technika jazdy

Zakręty, korzenie, te większe kamienie, szybkość i pozostanie nadal w jednym kawałku – to jest to, co najbardziej lubię podczas zjazdów. Sztuką jest połączenie tego wszystkiego. O pierwsze trzy punkty przeważnie zadba przyroda i/lub organizatorzy zawodów, czy zarządzający trasami. O szybkość i przeżycie, zwłaszcza o szybkość, musimy już zadbać sami.

Najpierw krótko o tym, czego trasy “wymagają” od nas rowerzystów.

On-sight

Jedną z formuł zawodów enduro jest wyścig “on-sight”. Zawodnicy dowiadują się o tym jak będzie poprowadzona trasa dopiero przed startem, więc nie mają możliwości przygotowania się, przemyślenia toru jazdy i tego jak wyjść z zakrętów.

W praktyce, dla zwykłych zjadaczy chleba większość zawodów jest typu “on-sight”, bo mało kto może sobie pozwolić na przyjazd dzień przed startem, żeby zapoznać się z trasą.

W takim przypadku, przy pokonywaniu zakrętów, gdy pole widzenia ograniczone jest przez drzewa, czy głazy ważne jest, żeby możliwie jak najszybciej być w stanie zareagować na nieoczekiwaną przeszkodę – np. drop, duże kamienie, leżący rowerzysta, czy zaciśnienie się zakrętu. Podobnie jest, gdy odwiedzamy nową miejscówkę. Nawet w dobrze znanych miejscach trzeba uważać, bo przecież na drodze może znaleźć się powalone drzewo, albo mogą być prowadzone prace nad odnowieniem trasy (jak co jakiś czas zdarza się na Rychlebach).

Prawo, lewo, prawo, …

W zakręty, jak podpowiada intuicja, najlepiej wchodzić od zewnętrznej. Jest to dosyć łatwe, gdy mamy do pokonania jeden łuk. Trudniej jest, gdy musimy przejechać kilka zakrętów na przemian w prawo i lewo, jak to często bywa na trasach zjazdowych, czy podczas zawodów. Jak to zrobić, żeby po wyjściu z jednego zakrętu w następny wejść od zewnętrznej?

Szybciej i przyjemniej!

Dość tych nudów. Może i trzeba zakręty pokonywać bezpiecznie, być przygotowanym na ich serię, ale generalnie chodzi o to, żeby zapier***… jechać przez nie szybko i mieć z tego frajdę! Pewnie jesteście przekonani, że potraficie to robić, ale uwierzcie, że większość z Was może zrobić to lepiej i czerpać z tego jeszcze większą przyjemność – bez hamowania na łuku, co jest szczególnie niebezpieczne, albo desperackiej próby pokonania niespodziewanego dropa. A pomóc może w tym… auto (o tym za chwilę).

Podsumowując: z pokonywania zakrętów, zwłaszcza w serii, chcemy czerpać jak największą przyjemność, robić to możliwie najszybciej, a przy tym wszystkim być w stanie jak najszybciej zareagować na czychające na nas niespodziewane przeszkody.

Jak pokonywać zakręty

Skupię się tutaj przede wszystkim na dojeździe do zakrętu i torze jazdy, chociaż zagadnienie jest bardziej skomplikowane.

Dojazd i przygotowanie

Zaczynamy od hamowania… No tak, miało być szybciej, a tu od razu zwalniamy. Ale spokojnie, w ostatecznym rozrachunku będzie szybciej, a przede wszystkim przyjemniej i bezpieczniej.

Jeszcze na prostej przed zakrętem należy zwolnić do prędkości, która pozwoli przejechać zakręt bez dodatkowego hamowania. Jak się można domyślić jest to najważniejsza część. Gdy będziecie jechać za szybko, to żadnego z następnych punktów nie uda się zrealizować.

Przy zbyt dużej prędkości na łuku możliwe są 2 scenariusze:

  1. Ścieżka jest dosyć szeroka, więc hamujemy niezbyt mocno podczas brania zakrętu, często prawie do zera. Generalnie wychodzimy z tego bez ran cielesnych, ale nasi koledzy wymiatacze się z nas śmieją, a my wychodzimy z zakrętu z dużo mniejszą prędkością.
  2. Hamujemy mocno, opony tracą przyczepność, wylatujemy jak proca z roweru, lecimy na pobliskie drzewo, gałąź przebija nam puco, mamy połamane kończyny, a od uderzenia w tył głowy wylatuje nam oko. Ale, co najgorsze, rower się rysuje.

Warto hamować przed zakrętem :)

Tor jazdy

Większość amatorów zakręt zaczyna po zewnętrznej stronie, ścina przed wierzchołkiem i wychodzi znowu po zewnętrznej. W takim przypadku znowu rozważmy 2 scenariusze:



track1

  1. Brak jakichkolwiek przeszkód: w takim przypadku taki rowerzysta-amator (czarna linia) po ścięciu zakrętu spokojnie w jego połowie wyprzedza prosa (pomarańczowa linia), który zaczął zakręt od zewnętrznej. Sam wyjeżdża z łuku na zewnętrznej, a tu zaraz zakręt w drugą stronę. Tylko automatycznie wylądował po wewnętrznej czekającego go zakrętu, przez co musi ostro przyhamować. Koniec końców zostanie w tyle.

track22. Przeszkoda za wierzchołkiem zakrętu: w górach najczęściej nie widać co się kryje na końcu zakrętu. Często też nawet przy dobrej widoczności na całej długości łuku musimy się mocno skupić na przeszkodzie (kamieniach, korzeniach) znajdujących się w pierwszej części zakrętu. W takim przypadku, przy ścinaniu łuku przeszkoda jest widoczna w ostatniej chwili. Trzeba ratować się wtedy hamowaniem, które podczas jazdy w zakręcie nie może być zbyt ostre, bo grozi to zerwaniem przyczepności. Dlatego kluczowe staje się jak najwcześniejsze zobaczenie przeszkody. Jak to się ma przy 2 różnych sposobach pokonywania łuków?

przeszkoda_banana

Przy ścinaniu zakrętu nie ma za dużo czasu na reakcję.

przeszkoda_pro

Przy szerszym braniu zakrętu wcześniej można zauważyć przeszkodę i jest większa szansa się przed nią uchronić. Podobnie to wygląda, gdy okazuje się, że zakręt zacieśnia się – łatwiej wtedy zareagować jadąc najpierw po zewnętrznej.

Jak widać zaczynając jazdę w zakręcie od zewnętrznej i ścinając dopiero za wierzchołkiem łuku:

  • szybciej przejedziemy serię zakrętów,
  • wcześniej zauważymy przeszkodę, przez co jesteśmy bezpieczniejsi, a często też szybsi nawet w pojedyńczym zakręcie.

Trzeba jednak też przyznać, że taki tor jazdy jest dobrym wyborem właśnie w takich specyficznych warunkach: serii zakrętów, lub przeszkodzie w drugiej części łuku, której nie widzimy, albo na której nie możemy się skupić. Na pojedynczym łuku będziemy wolniejsi od tych ścinających zakręt, ale nie jest to na tyle duża różnica, żeby się nią przejmować, a nigdy nie wiadomo co się czai na końcu łuku. No i trasa musi być na tyle szeroka, żeby w ogóle mieć wybór między ciaśniejszym, a szerszym braniem zakrętu.

Mimo wszystko te warunki są dość powszechne w górach, więc warto ćwiczyć swój tor jazdy. Najlepiej z kimś, kto będzie jechał za nami i wytykał wszelkie błędy. Ale żeby w ogóle załapać tę ideę jest jeszcze jeden sposób…

“Na sucho” w samochodzie

Właściwie zdecydowałem się napisać post nt jazdy w zakrętach po tym, jak podczas urlopu w Rumunii przejechałem autem kilkadziesiąt kilometrów po krętych, górskich drogach. Okazało się to świetnym ćwiczeniem na tor jazdy, co pomaga załapać o co chodzi i pomoże już w praktyce, gdy siedzimy w siodle.

Plusem auta jest to, że nie trzeba przejmować się tak bardzo przyczepnością, odpowiednią pozycją i pochyleniem maszyny. Można po prostu skupić się na przyhamowaniu do odpowiedniej prędkości przed zakrętem i poprawnym torze jazdy.

Pamiętajcie jednak, że tor jazdy to nie wszystko. Nadal najważniejsza jest “pozycja gotowości”, odpowiednie pochylenie roweru i położenie pedałów, “dalekowzroczność”… no dużo tego jest :) Dlatego trzeba ćwiczyć. Bardzo dobrym do tego miejscem jest Singletrek pod Smrkem i Suliwoods, gdzie rozwijane prędkości są umiarkowane, więc można skupić się na ćwiczeniu techniki.

Czekam na Wasze komentarze pod tym i innymi wpisami :)

O autorze: R2R

Dużo się uczę: o trenowaniu, diecie, regeneracji i psychologii sportu. Eksperymentuję też, żeby sprawdzić co faktycznie przynosi efekty. Jak dołożę do tego jako taką pracowitość, to udaje mi się z roku na rok zajmować coraz wyższe miejsca w maratonach MTB. Na podium nie staję, ale w sporcie chodzi o przekraczanie kolejnych granic i właśnie w tym jestem najlepszy.
HIT, czyli o spinningu i interwałach
Co zrobić, żeby dobrze się bawić na MTB Trilogy

Podobne posty

  • Przepis na sukces 2015: Doskonalenie się, zdobywanie wiedzy
    12 listopada, 2015 2 komentarze
    Jest to rozwinięcie drugiego punktu z postu Czytaj dalej...
  • Miejscówki na biegówki
    12 lutego, 2019 0 komentarze

    Zima - są ludzie, którzy nawet o tej porze roku kręcą na rowerze. Ja jednak do nich nie należę, Czytaj dalej...

  • Konkurs! Jazda w stronę słońca!
    23 stycznia, 2017 0 komentarze
    Jeżeli nie możecie się już doczekać momentu, kiedy wyjedziecie na suche trasy, żeby trochę pokręcić Czytaj dalej...

Skomentuj! Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Obserwuj
  • Facebook
  • Instagram
Moje przejazdy
Strava TrailForks
Polityka prywatności
Link do polityki prywatności
Ostatnie wpisy
  • Narzędzia do ćwiczeń techniki jazdy
  • Rychlebskie Ścieżki na maksa
  • Zjazd ze Stogu Izerskiego
  • Pierwsza jazda po Singletrack Glacensis – pętla Stronie Śląskie
  • Poszukiwania ścieżkowca – Wrocław Whyte Demo Day
Archiwa
  • marzec 2021
  • sierpień 2019
  • czerwiec 2019
  • maj 2019
  • marzec 2019
  • luty 2019
  • czerwiec 2018
  • kwiecień 2018
  • styczeń 2018
  • październik 2017
  • wrzesień 2017
  • sierpień 2017
  • lipiec 2017
  • maj 2017
  • kwiecień 2017
  • marzec 2017
  • styczeń 2017
  • listopad 2016
  • październik 2016
  • wrzesień 2016
  • lipiec 2016
  • czerwiec 2016
  • maj 2016
  • kwiecień 2016
  • marzec 2016
  • luty 2016
  • styczeń 2016
  • grudzień 2015
  • listopad 2015
  • październik 2015
  • wrzesień 2015
  • sierpień 2015
  • lipiec 2015
  • czerwiec 2015
Kategorie
  • Bez kategorii
  • bike maraton
  • dieta
  • długofalowe
  • dzień zawodów
  • krótkofalowe
  • motywacja
  • mtb
  • odpoczynek
  • przed zawodami
  • psychika
  • regeneracja
  • relacja
  • rozciąganie
  • szorty
  • technika jazdy
  • trasy
  • treningi
  • w trakcie zawodów
  • wege
792 863 180