Rychlebskie Ścieżki na maksa

19 sierpnia, 2019 by in trasy

Już kiedyś pisałem, że Rychlebskie Ścieżki to nie tylko Super Flow. Wyzwaniem jednak jest zaliczyć Rychlebskie Ścieżki na maksa, czyli jednego dnia przejechać wszystkie najciekawsze odcinki. Otóż da się i niżej znajdziecie opis jak to zrobić.

Dla kogo są Rychlebskie Ścieżki na maxa

Na początku ostrzeżenie: nie jest to opcja dla wszystkich. Żeby zaliczyć większość singli przy jednym podjeździe Dr Wiessnerem trzeba mieć naprawdę dobrą kondycję, najlepiej potwierdzoną startami w maratonach albo zawodach enduro. Co prawda długi podjazd jest najbardziej męczącą częścią Rychlebskich ścieżek, ale na górze trasy zjazdowe wymagają często bardzo  mocnej pracy nogami, a też trzeba czasami podjechać żeby z jednej trasy trafić na drugą. 

Przebieg tras

Po podjechaniu Dr Wiessnera skręcamy na Tajemny – ścieżkę gdzie czeka na nas bardzo przyjemny rock garden. Jest to jedna z moich ulubionych tras na w tej miejscówce. Nogi nawet na fullu dostają ostro w kość. Po dotarciu do końca trasy podjeżdżamy do drogi szutrowej i kierujemy się w stronę Super Flow.

Przygotowanie do Velryby

Nie dojeżdżamy jednak (jeszcze) do tej kultowej trasy, ale wcześniej zjeżdżamy na Naucna Stezka. Jest to nowa, bardzo przyjemna trasa, która jest dobrą rozgrzewką przed Velrybą. Tam oczywiście zjeżdżamy po wielkich głazach. Jeżeli chcecie pochwalić się przed znajomymi czego to nie zjeżdżacie na rowerze, to jest to odpowiednie miejsce. Wyjeżdżamy znowu na drogę, którą jechaliśmy po zakończeniu Tajemnego.

Tym razem nie kombinujemy i możemy podążać wraz z tłumem do tutejszej Mekki – Super Flow. Zaczynamy zabawę z bandami, rollerami i hopkami. Zawsze po przejechaniu tej trasy czuję zastrzyk endorfin. Tak naprawdę ciekawe są sekcje 1-4, może też sekcja 5. Dlatego też po czwartym odcinku odrywamy się od pielgrzymki.

Kolejnym celem jest trasa Proklety. Kończąc sekcję 4 Super Flow dojechać do niej możemy na 2 sposoby: pseudo-asfaltem w lewo albo asfaltem sponsorowanym przez UE (przynajmniej sprawia takie wrażenie) skręcając w prawo i kierując się w górę.

  1. Skręcamy w lewo i podjeżdżamy pseudo-asfaltem. Jest to dłuższy o 2 km (7 km vs 5 km) podjazd, ale daje okazję na uzupełnienie zapasów wody. Będziemy bowiem przejeżdżać obok zakończenia podjazdu Dr Wiessnera, a to oznacza, że można zejść do strumyka, który biegnie wzdłuż tej trasy i tam uzupełnić płyny. Znowu kierujemy się na Super Flow, więc po drodze będziemy mijać wiatę i jest to bardzo dobry moment na zjedzenie banana albo trzech, bo czekające nas trasy są męczące. Dojeżdżamy do bramki rozpoczynającej Super Flow i opieramy się pokusie, aby przez nią przejechać. Zjeżdżamy szutrem na lewo, mijamy końcówkę Biskupskiego i 50 m dalej rozpoczyna się Proklety.
  2. Skręcamy w prawo i jedziemy gładkim, sponsorowanym przez UE asfaltem (a przynajmniej sprawia takie wrażenie). Przejeżdżamy do końca długi zakręt 180 st., po czym skręcamy w prawo wjeżdżając na szuter. Po przejechaniu paru kilometrów na rozwidleniu wybieramy odnogę w prawo i wreszcie dojeżdżamy do Proklety.

Od tego momentu już tylko zjeżdżamy. Ale nie liczcie na odpoczynek. Proklety to połączenie Tajemnego i Super Flow – trasa ma nachylenie podobne do tej drugiej i kamienie jak na pierwszej ścieżce. Efekt jest taki, że łatwo nabiera się prędkość, ale kamienie wymagają uwagi i pracy nóg.

Po przejechaniu Proklety skręcamy w prawo i po około 50 m skręcamy w lewo, mijamy zakończenie Tajemnego i wjeżdżamy na Mramrovy, który następnie przechodzi w Hupcoka. Są to trasy o takim samym charakterze, czyli walczymy z dość dużymi kamieniami, a czasami jedziemy po utwardzonych singlach.

Hupcoka kończymy przy chatce leśniczego, gdzie odbijamy w prawo i po kilkudziesięciu metrach jedziemy ostatnią już trasą – Sjezdy. Tutaj jest wszystko – kamienie, parę band i hopki, które są odpowiednie nawet dla takich nielotów, jak ja.

Ze Sjezdego skręcamy w prawo i już po minucie parkujemy w Zakladnej, gdzie padamy ze zmęczenia.

Odpoczynek i regeneracja

Żeby dać radę zaliczyć te wszystkie trasy na raz na pewno trzeba wziąć ze sobą zawartość sporego kosza piknikowego. Inaczej czeka was “odcięcie”, co może skutkować brakiem jakiejkolwiek przyjemności z jazdy i popełnianiem błędów, które mogą się kończyć nieplanowanymi lotami, głównie przez kierownicę. Wodę, tak jak wspominałem wcześniej, można uzupełnić przejeżdżając obok zakończenia Dr Wiessnera. Miejsce to mijamy w sumie 2 albo 3 razy, w zależności od opcji dojazdu do Proklety: przy dojeździe z Tajemnego do Naucnej Stezky, przy dojeździe z Velryby do Super Flow i przy dojeździe z 4 sekcji Super Flow do Proklety (jeżeli wybraliście pierwszą opcję).

Czy jest sens jechać Rychlebskie Ścieżki na maksa?

Moje doświadczenia są takie że ciężko zmotywować się na drugi wjazd Dr Wiessnerem, żeby zaliczyć jednego dnia wszystkie trasy albo przynajmniej większość ich. Dlatego jeżeli też masz takie problemy ze słabą silną wolą (albo marudami w ekipie) to moim zdaniem takie rozwiązanie zdaje egzamin. Minus jest oczywiście taki, że pod koniec prawdopodobnie dopadnie cię zmęczenie i zaczniesz popełniać błędy. Nie musisz jednak jechać wszystkich tras, możesz wybrać tylko te swoje ulubione 

Narzędzia planistyczne

Zaplanowanie przejazdu “Rychlebskie Ścieżki na maksa” było dosyć proste dzięki paru narzędziom:

  1. Poglądowa mapa Rychlebskich Ścieżek. Pojawiła się chyba dopiero w tym roku, ale jest to rzecz, która bardzo ułatwia kręcenie się po tamtejszych trasach.
  2. Trailforks – to chyba oczywistość. Ale dla osób niewtajemniczonych, jest to świetny serwis z trasami MTB (i nie tylko).
  3. GPSies (wymawiane gipsies – z angielskiego cyganie; chociaż bardziej chodzi o włóczenie się). Pokazuje więcej szlaków górskich niż Trailforks, dzięki czemu można kombinować z dojazdówkami.

Linki

Rychleby na maksa – dojazd do Proklety opcja 1:

Rychleby na maksa – dojazd do Proklety opcja 2:

O autorze:

Dużo się uczę: o trenowaniu, diecie, regeneracji i psychologii sportu. Eksperymentuję też, żeby sprawdzić co faktycznie przynosi efekty. Jak dołożę do tego jako taką pracowitość, to udaje mi się z roku na rok zajmować coraz wyższe miejsca w maratonach MTB. Na podium nie staję, ale w sporcie chodzi o przekraczanie kolejnych granic i właśnie w tym jestem najlepszy.

Skomentuj!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.